17.02.2015

Rozdział 9 - Mroczna prawda

Tuż przed wschodem słońca Kim wstała i podeszła do wejścia swej groty. Naiwność Kenzi była dla niej niesłychanie pożyteczna. Nieposłuszność wobec rodziców jest czymś normalnym ale więź między nią a tym lwem, Dysonem, cóż nie trzeba mieć szamańskich zdolności, żeby wiedzieć, iż to ktoś ważny dla niej. Magiczne lwy. Lamparcica prychnęła. Pamiętała, że od lat wiodły one prym na sawannie, Lwiej Ziemi, wszelkich Złoziemiach a nawet w Kanionach. Krążyły różne legendy dotyczące Jej życia. I jej stosunków wobec lwów. Wiadomo, że w każdej legendzie jest ziarenko prawdy, ale niektóre historie ona sama podsycała mając dzięki temu święty spokój. Postrach zwierząt. Nie lew! Lamparcica! A jak wyglądała prawda? Istniały te „mściwe lwy” ? Czy były faktycznie takie okrutne? 
***
Brązowooka kocica wyszła nieco do przodu i spojrzała przed siebie. Jej grota znajdowała się zupełnie indziej, niż wszyscy mogli przypuszczać. Dyson odnalazł ją przy wodopoju w drugiej części Wielkiego Wąwozu i najczęściej tam właśnie się przechadzała. Tyle, że Jej grota znajdowała się zupełnie za owym Wąwozem. Tam gdzie Kanion już się zakleszczał znajdowała się wąziutka ścieżka, można było się nią przecisnąć przy czołganiu się i to tylko mając bardzo szczupłą sylwetkę. Jak robiła to lamparcica? To już jej tajemnica kolejna. W każdym razie, za ścieżką rozchodziły się już bujne trawy sawanny i znajdowała Jej szamańska grota. 
***
Kim bardzo skrupulatnie przygotowała swój plan. Zemsta? Władza? Zazdrość? W czasach gdy ona sama była młoda, wydawało się, że panowała sielanka. Miała kochającą rodzinę, kilkoro rodzeństwa. Ale wszystko zostało zniszczone. Tak były mściwe lwy. Tresowane. Nie, nie były magiczne. Ale ich właściciele mieli już magiczne strzelby, które zabrały bezpowrotnie jej bliskich. Bo co te lwy? Tresowane niczym małpki, odebrały jej ojca, który walczył w obronie dzieci i żony. Dwunogie bestie zagrały resztę przedstawienia. Po wszystkim rozpalili ognisko i rozmawiali o udanym „Zoo safari”. Następnego dnia planowali kolejne przedstawienie. Ale malutka, nakrapiana samiczka nie chciała więcej słuchać, nie chciała czuć bezsilności i bezradności. Wtedy właśnie powiedziała na głos, że choćby miała zaprzedać duszę diabłu odegra się na zabójcach jej rodziny. Nie trzeba było czekać długo. Po zaledwie kilku chwilach zamiast słonecznego dnia, czarne chmury zasłoniły niebo, burza rozszalała się nad sawanną a każde uderzenie pioruna brzmiało jak zemsta greckich bogów. Na lewym policzku wyrył się symbol cyrografu – pentagram skierowany piątym wierzchołkiem w dół – a oczy lamparciczki zapłonęły żywym ogniem, poczuła też niesłychaną siłę i moc jaka do tej pory była głęboko ukryta w jej duszy. Moc tak wielką, że samą myślą mogłaby góry przenosić. Treserzy spanikowali, ich tresowane „małpki” biegały w kółko. Bali się uciekać, bo choć używali swoich strzelb za każdym razem pudłowali. Wtedy na głównej „scenie” ukazała się im malutka Kim, otaczała ją czerwona, płonąca aura i bił od niej gorący żar. Wszyscy oprawcy czuli się jakby trafili do piekła. I mieli rację na swój sposób. Zło opanowało małe ciało kotki. Swą mocą stworzyła mroczny portal, który wciągnął do środka wszystkich morderców i zamknął swe wielkie, czarne wrota. Nie zniknął, po dziś dzień stoi w pewnym miejscu, ale otworzyć może go tylko Kim. Po tym zdarzeniu, mała lamparcica na zawsze już zyskała nieśmiertelność i niesamowitą moc. Latami uczyła się kontrolować ją. I choć uznawana jest za samozwańczą szamankę, nikt nie zna jej mrocznego sekretu. 
***
A teraz, gdy słońce już wzeszło, nadszedł czas, aby obudzić Kenzi. I zacząć początek nauki. A to jak nasza lwia bohaterka może przydać się szamance, dowiecie się wkrótce. 
*
Po przebudzeniu, fioletowa lwiczki zauważyła, że jej łapa naprawdę spuchła, ale nieco mnie boli niż poprzedniej nocy. Nie bardzo rozumiała co za symbol jej się tak ujawnia ani też jaką moc dzięki temu będzie miała. Póki co wiedziała głównie tyle, że przy intensywnym myśleniu mogła zmienić kształt księżyca. Co w sumie jest bezużyteczne raczej. Kim nakazała jej usiąść naprzeciwko niej i zamknąć oczy, miała zachować spokój i odprężyć się. Wydawało się to dziecinnie proste, ale już po minucie czuła niepokój, zupełnie jakby była w miejscu gdzie nie powinno jej być. 
*
- Jak się czujesz teraz Kenzi? – zapytała Kim.
- Trochę niepewnie – przyznała Kenzi – w zasadzie po co to robię?
- Żeby zacząć robić cokolwiek, musisz opanować kontrolę umysłu. Cokolwiek się stanie, być spokojna i skupiona. Poznać siebie, swoje ciało i instynkty. Chodzi oto, że nagły hałas może wyprowadzić Ciebie z równowagi i zareagujesz obronnie magią. Tyle, że wcale nie wiesz jaką magią. Pokażę Ci. Oddychaj spokojnie i słuchaj uważnie – powiedziała szamanka i przez kilka chwil nic więcej nie dodała, aż bez ostrzeżenia rzuciła jakimś ceramicznym przedmiotem o ścianę. 
Kenzi zareagowała odruchowo, wysyłając całkiem sporą świetlistą kulę w stronę dobiegającego ją hałasu. Zgodnie z przewidywaniami Kim, lwiczka natychmiast otworzyła oczy. 
- Co, ccoooooo  co to było?!  - wrzasnęła fioletowa lwiczka. 
- Świetlna kula. Myślę, że masz moc nocy. I wszystkiego co z tym związane, tj.: zmiany kwadr księżyca, wysyłanie gwiezdnych, świetlistych kul, powodowanie nastania nocy w dowolnym momencie i pewnie też ulepszenie wzroku po ciemku. Wiadomo, że każdy kot jest doskonałym drapieżnikiem po zmroku, ale Twoje zdolności będą na większą skalę. Uważam także, że Twoja astralność też będzie całkiem bogata. Tyle, że całe moje to gadanie jest na próżno dopóki nie nauczysz się kontroli umysłu! – zakończyła dobitnie Kim.

- Postaram się poprawić – wyszeptała lwiczka.
- Zamknij oczy i skup się, zaczynamy od początku. 

Kolejny huk, następna kula, jeszcze raz  i jeszcze raz, i jeszcze raz od początku. I choć Kenzi starała się ze wszystkich sił, nie potrafiła się uspokoić. Nie mogła odnaleźć w sobie tego spokojnego, szczęśliwego miejsca, z którego mogłaby czerpać siłę. Bo ilekroć zamykała oczy i próbowała oczyścić umysł i myśli, przed Jej oczami stawały beztroskie chwile w rodzinnym stadzie Korongo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga