- Ona nie potrafi zapomnieć. Musisz użyć swego daru – powiedziała Kim.
- Rozumiem Cię, moja Mistrzyni. Zrobię co tylko mi rozkażesz.
- Nie masz wszystkiego jej kasować. Tylko to, co może pomóc w ćwiczeniach.
- A co mam powiedzieć o sobie? – spytała młoda lwiczka.
- Zaprzyjaźnij się z nią, powiedz coś miłego też o mnie. To wystarczy na początek.
- Tak jest! – odpowiedziała zielono-żółta futrzasta lwiczka, ukłaniając się lekko i odbiegła.
***
Dlaczego ja nie potrafię się skupić? No a poza tym, po co mi jakaś moc? Bo moja rodzina mnie olała? Bo jedyny przyjaciel, jakiemu ufałam mnie zdradził? Kim jest taka dobra. Przyjęła mnie do siebie i uratowała z tej mokrej jaskini, szukała i martwiła się. Przede wszystkim, jako jedyna potraktowała do poważnie. Jestem dla niej ważna. Ale tak trudno mi zrozumieć, że moja własna matka odrzuciła mnie i wolała mieć nową córkę! Wrooar!!
***
Kenzi biła się ze swoimi myślami, nie zauważając jak za każdym razem, gdy trafiła kontrolę, jej znak rozbłyskał czerwonym światłem i coś w pobliżu obrywało świetlistą kulą. Umiejętności w posługiwaniu się magią w wykonaniu Kenzi były niewielkie. Nie potrafiła kontrolować siebie. Rozpraszała ją drobna wzmianka, cichy szmer czy nagłe dotknięcie łapą. Nie wiadomo było, czy faktycznie może mieć aż tak wielkie możliwości jak prorokowała jej lamparcica – szamanka, współpracująca z diabłem. Obecnie wiadomo było tyle, że opuchlizna zeszła z łapy i ukazał się niebieski księżyc na jej fioletowym futrze.
Gdy nasza zamyślona bohaterka analizowała szczegóły porażek, przyglądała się jej z niedaleka inna lwiczka. Była w wieku Kenzi, miała też nietypowe jak na zwykłego lwa futro. Dlatego, iż również była lwiczką należącą do świata magii. Jej umaszczenie było zielono-żółtej barwy i miała także swój znak. Była to czterolistna kończyna na czole. Po chwili Nowa podbiegła do Kenzi i przedstawiła się.
- Widzę, że masz jakiś problem. Chodzi o Twoją rodzinę? Chciałabym Ci pomóc! – rzekła Nowa.
- Ale, ale??? Kim jesteś i skąd…? – Kenzi tradycyjnie wzięta z zaskoczenia, samowolnie wyrzuciła spod łap sporą świetlną kulę, która poszybowała wprost na zielono- żółtą lwiczkę – JA NIE CHCIAŁAM !!! – krzyknęła wystraszona lwiczka.
- Nie szkodzi – Nowa wyparła swoje przednie łapy przed siebie i rozbłysło białe światło formując białą półprzezroczystą tarczę, która dosłownie wciągnęła w siebie kulę Kenzi, po czym zniknęła i lwiczka opuściła swoje łapy.
- WoW !!! – krzyknęła Kenzi – dobrze, że umiesz bronić się przede mną… – dodała ze smutkiem. Trochę kiepski początek znajomości.
- Nie przejmuj się – uśmiechnęła się Nowa – moje początki były gorsze, pomyśl Tobie nie udaje się NIE WYRZUCAĆ broni miotającej, a ja NIE UMIAŁAM SIĘ BRONIĆ przed takimi atakami. Heh, jestem Arishe ! – lwiczka podeszła bliżej i podniosła łapę.
- Miło Cię poznać. Ja jestem Kenzi – fioletowa lwiczka uścisnęła podsuniętą łapę nowej koleżanki – to powiesz mi teraz kim jesteś i skąd wiedziałaś o mojej rodzinie?
- Jakiś czas temu Kim odnalazła mnie na sawannie, zgubiłam się oddalając od stada i nie wiem do dziś gdzie są moi rodzice. Możliwe, że gdzieś nawet na Lwiej Ziemi. Chcę ich poszukać gdy będę na tyle duża i opanuję swoje zdolności, aby przetrwać.
- Będziemy się razem uczyć? – zapytała nasza lwiczka.
- Częściowo. Wiedziałam o Twoim kłopocie z rodziną od Kim, dlatego, że poprosiła mnie abym Ci pomogła. Nauczę Cię kontroli i wtedy będziemy mogły razem się uczyć innych umiejętności ;)
- Jak chcesz to zrobić? – zaciekawiła się Kenzi.
- Hm ta tarcza to obrona, jakiej nauczyłam się od Mistrzyni Kim. Jest naszą nauczycielką, dlatego ma taki tytuł. Ale moimi talentami są: hipnoza i zdolność do ukrywania tajemnic drugiej osoby.
- Co masz teraz na myśli? Zahipnotyzujesz mnie, żebym przestała być niebezpieczna?!
- Nie, nie. Chodziło mi oto, że … – Arishe wyjaśniła sens jej mocy.
Mówiła o połączeniu umysłów i stworzeniu iluzji własnego pokoju, o tym, że Kenzi mogłaby ukryć swoje tajemnice przed „gośćmi” i w ten sposób mogłaby kontrolować swoje emocje i myśli z nimi związane, a co za tym idzie moc i triki magiczne. Jednak Kenzi nie potrafiła tego. Dlatego właśnie Arishe potrafiła utworzyć skrzyneczkę, do której wkładała męczące Kenzi wspomnienia i myśli, wspomagając się zarówno darem hipnozy jak i tym co widziała w iluzji pokoju w jej umyśle. Po taki zabiegu, fioletowa lwiczka nie pamiętałaby tego co jej teraz przeszkadza i mogłaby trenować mając pełną kontrolę nad ciałem. Choć brzmi to skomplikowanie, sam proces jest intrygującym przeżyciem. Ponadto aby odzyskać wszystko co zabrane i wsadzone do skrzynki, trzeba tylko położyć łapę na niej, i po otwarciu oczu wszystko się pamięta. Bo skrzyneczka choć w umyśle osoby problemowej jest używana w iluzji, istnieje naprawdę w rzeczywistości.
- Chciałabym, być lepsza w magii. Tylko to mi zostało z dawnego życia. A właściwie nie. Z nowego życia. Bo to jest moje NOWE życie. Mam swój znak i chcę kontrolować moc. Sprawdzić czy umiem miotać tylko kulami świetlnymi, panować nad mrokiem czy umiem coś jeszcze. Proszę Cię, Arishe zrób to! – Kenzi chciała tego. Naprawdę poczuła, że nowa koleżanka może dać jej szczęście i wybawić od kłopotów.
- Zgoda – odpowiedziała żółtooka i zabrała do skrzynki problemy rodzinne, Dysona i Szajkę. Zostawiła tylko dobry obraz lamparcicy Kim oraz na polecenie Mistrzyni ukłucie gniewu i nienawiści w stosunku do zachowania jej rodziców. I choć Arishe nie rozumiała decyzji Kim, ona stała się Jej mentorką i opiekunką więc to oczywiste, że miała rację.
***
Po kilku minutach Kenzi obudziła się i poczuła pustkę. Dziwne uczucie mieszające się z gniewem, ale jednocześnie ze spokojem. Wiedziała, że TERAZ to będzie zupełnie inne życie. Lepsze. Magiczne. Czuła radość i ochotę na nowe lekcje. Gotowość do nauki pod czujnym okiem Mistrzyni Kim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz