—- MINĘŁY CZTERY MIESIĄCE —-
Szajka nie napotkała tego intruza już na swej drodze. Prawie nikt nie myślał o tym co się z nim stało. Czy żyje? Czy wrócił do stada? Bo owszem wiedzieli, że nie był samotnikiem. Alex opowiedział im o poznaniu lwiczki imieniem Kenzi, mówił bardzo sympatycznie o niej. Nawet jakby mu się spodobała. Wspomniała ona o tym, że mieszka niedaleko. I poszła tylko na spacer. Chociaż skoro jest z bliskiego terenu, który cała grupa zna od podszewki, to dlaczego nie spotkali jej wcześniej? No i ten lew nie zrobił nic Alexowi tylko przyszedł po nią. Może bał się walki, czuł, że sam nie da rady – w końcu było ich czworo a on jeden. Dla bezpieczeństwa lwiczki wybrał ucieczkę. Ale ta siła przed tym wąwozem.. On nie zwolnił! Przyśpieszył wręcz jakby wiedział, że tam właśnie będzie bezpieczny! Czyżby wiedział, że coś tam jest? Ktoś na nich czeka? Czy to możliwe, żeby żyły jakieś lwy w środku wąwozu? Dla Maili było to szokujące ale obudziło w niej trochę ciekawości i trochę nadziei. A może w tym stadzie mieszkał także ktoś o kim już ona prawie zapomniała. Ktoś tak ważny w jej życiu i sercu. Ktoś kto tak bardzo ją kochał nie tylko nawet ją ale i Liosę i przecież Alexa. Może jest tam lew, który złamał wszystkie zasady swego rodzinnego stada, żeby być z ukochaną.
*
Złota lwica odeszła kawałek od swego rodzeństwa i dwóch samców i położyła się w trawie sawanny, na którą nakładał się lekki cień odgłazu leżącego obok. Przymknęła lekko powieki i zaczęła przypominać sobie historię jej matki. Pamiętała jak jej matka mówiła im to gdy Alex był jeszcze zupełnie mały i nie wiedział co to za historia ani nie rozumiał jej znaczenia. Lwica uroniła kilka łez, tak bardzo tęskniła za mamą. Gdyby nadal żyła Liosa byłaby inna. Owszem zawsze była zadziorna i waleczna ale nigdy nie chciała tak dominować i szpanować tak jak teraz. Lecz ona jej bliźniaczka znała powód tejprzemiany. Maili wróciła myślami do tamtej chwili. Dnia, który był nieco chłodniejszy,przyjemniejszy i dnia który okazał się być taki ważny. Tego dnia ich matka opowiedziała im historię swego życia.
*
Około 3 lat wcześniej w zupełnie innej części sawannymieszkała lwica o piaskowej sierści i spokojnych, mądrych, pełnych zrozumienia oczach. Była samotniczką i wyrzutkiem. Szukała swego miejsca na ziemi.Wędrowała w dzień, odpoczywając w nocy, a niekiedy nawet i nocą szła. Lwica tanosiła imię Selena. Pewnego razu idąc po ciemku zahaczyła o niską akację i wbiła sobie w grzbiet kilka kolców, czuła kłucie ale nie mogła sama dosięgnąć do kolców. To był nie mały dyskomfort i Selena nie bardzo wiedziała co z tym zrobić. Aż niebawem spotkała swojego wybawcę. Nieoczekiwanie podczas porannego odpoczynku, natknęła się na polowanie prowadzone przez kilka lwic i lwa. Piaskowa lwica była tym zaskoczona, bo zwykle to same lwice polują. Po skończonym polowaniu zakończonym podwójnym sukcesem, grupa lwic wracała z łupem do swego stada, Selena oblizała się zgłodniała, jakoś tak się złożyło, że jej polowania nie były nigdy aż tak udane. Rozglądając się za jakąś przekąską nasza bohaterka nie zauważyła lwa, który nie wracał ze swymi lwicami a szedł wprost na nią. Gdy był już zupełnie blisko, Selena spłoszyła się i spojrzała z przestrachem na niego. Stał przed nią zrubinową grzywą i futrem koloru burgundowego. Ale był bardzo miły i spokojny. A gdy ich oczy się spotkały oboje widzieli, że jest to miłość od pierwszego wejrzenia. Przedstawił się jako Tamir. Pomógł lwicy wyjąć kolce z grzbietu i spędził z nią cały dzień. Jednak musiał na noc wrócił do swego stada. Mówił, że są tam pewne reguły, że członkowie stada mogą żyć tylko z wybranymi dla nich partnerami/partnerkami. Ale jako, że on był księciem postanowił, że sprowadzi ją do rodziny i wtedy będą mogli być razem. Ale nie byli. Jego rodzina zakazała mu kontaktów z wyrzutkiem. Nie miał prawa więcej się z nią spotkać. Ale jakoś zawsze udało mu się przekupić strażników, albo wymknąć ze stada i pod osłoną nocy spotykał się z ukochaną. Polował dla niej i dbał jak tylko mógł. Po dwóch latach para doczekała się potomstwa, na świat przyszły dwie śliczne bliźniaczki– lwiczki o złocistej sierści jedna miała małą białą plamkę nad okiem i otrzymała imię Liosa a druga nieco mniejsza imię Maili. Wtedy jednak sprawy skomplikowały się jeszcze bardziej. Tamir został wygnany ze swojego stada za zdradę zasad i tradycji. Nie złamało to jednak jego ducha walki i opiekuńczości. Rodzinna sielanka trwała jakiś czas. Siostry rosły i wkrótce nadszedł czas aż oczekiwały narodzin małego braciszka Alexa. Wtedy Selena podjęła decyzję, aby Tamir poszukał stada które przyjęło by ich małą rodzinkę. Aby ich dzieci mogły czuć się bezpiecznie a oni sami byli spokojni o dalsze życie. Tamir szukał w bliskiej okolicy i w dalszej podczas wędrówki całej rodziny. W czasie gdy nie było ich ojca, Selena starała się uczyć swoje córki polowania i sztuki przetrwania. Liosa od małego chciała być lepsza i zaradniejsza od siostry, ale uważnie słuchała poleceń matki. Ale każdej nocy obie lwiczki bardzo tęskniły za ojcem. Ostatni raz kiedy go widziały, przybył rozradowany, że znalazł cudowne stado w bezpiecznej i bardzo urodzajnej okolicy, przybiegł opowiedzieć swojej rodzinie o tym w czasie gdy jego synek właśnie przyszedł na świat. Selena była zmęczona porodem, ale bardzo szczęśliwa z tego powodu. Siostry aż zapiszczały nad główką małego lewka, był taki słodki. Tamir upolował okazałą zebrę, żeby uczcić narodziny syna i odnalezienie stada, które potencjalnie miało być ich nowym domem. Obiecał, że za kilka dni wybierze się tam, aby poprosić o przyłączenie do stada i wtedy od razu przybiegnie do nich, żeby się tam przenieść. Jednak nie wrócił już. Nikt nie wiedział co się z nim stało. MałyAlex nie pamiętał ojca. A ich matka opowiedziała im historię ich wielkiej miłości, ich dzieciństwa, które trochę pamiętały, na kilka dni przed swojąśmiercią. Obiecały matce, że zajmą się bratem jeśli jej coś by się stało, a ojciec nie wrócił. Siostry wiedziały, że ich matka coś ukrywa przed nimi. Chroniła je do końca. Bo gdy nadszedł taki dzień, gdy Selena nie otworzyła już oczu, obie lwice domyśliły się, że ich matka odeszła z tęsknoty za swoim wybrankiem. Wtedy też Liosa znienawidziła ojca i postanowiła być najbardziej niezależną lwicą jaka miała stąpać po ziemi sawanny, założyła swoje stado i chciała wszystkiego nauczyć ich brata. A Maili? Nie mogła uwierzyć w to, że ojciec zrobił to celowo, przecież tyle przeszedł, żeby być z ich matką. Odszedł ze stada rodzinnego, mieszkał z nimi, szukał innego domu. Po pogrzebie matki, ona wraz z siostrą i bratem odeszła w poszukiwaniu innego domu. I tak też znalazła się teraz, tu gdzie mieszka.
*
Lwica wstała ze swojego legowiska, bo cień już dawno się przesunął i podeszła do krawędzi wąwozu spoglądając w dół, nie mogła pozbyć się wrażenia, żeTEN LEW, który zabrał fioletową lwiczkę, coś wiedział na temat ICH ojca Tamira…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz