23.01.2015

Rozdział 6 - Pierwsza obietnica

Od zniknięcia fioletowej lwiczki minęło kilka miesięcy, nikt nie znał jej miejsca pobytu choć wielokrotnie szukano. Pierwsze poszukiwania zaczęto, gdy nie wróciła tamtego wieczoru z Dysonem, następne po tym jak Jego samego przyniósł Jego brat Samir. Ale wszelkie próby poszukiwawcze spełzły na niczym. Wszystko spoczywało na barkach Dysona, który jednak nie mógł im pomóc.Gdyż zapadł w śpiączkę.  Dowódca stada,dzielny Masikio podjął decyzję wezwania szamanki – lamparcicy Kim.  Bo jeśli nie on to kto może wyjaśnić im tą sytuację? Gdzie jest i co dzieje się z jego córeczką?  Samir przyprowadził kocicę, która zbadała jego brata i oznajmiła, że może obudzić lwa, ale sama musi poddać się transowi,gdyż to nie ciało jest chore a jego duch. Dopóki duch nie wróci do ciała, Dyson nie obudzi się. I jak powiedziała, tak też poczyniła. Przygotowała specjalny proszek i nakazała rozpalić ognisko przy wejściu do groty braci. Gdy ogień uspokoił się nieco na tyle, że można było zobaczyć lekki żar i spokojne płomyki, Kim sięgnęła łapą po proszek i przysunęła go do ust, po czym dmuchnęła lekko aż ogień podskoczył nieco i z pomarańczowego koloru zmienił się w szkarłatny. Po chwili Jej ciało osunęło się na ziemię i zasnęła.

* Rozmowa mentalna pomiędzy duchem Kim a Dysona*
Dysonie. Dysonie ! Gdzie jesteś?
- Kim? To Ty? Co tutaj robisz?
- Masikio wezwał mnie,abym Cię wyleczyła. Więc jestem.
- Nie lecz mnie. Zawiodłem stado, siebie a najbardziej Kenzi. Nie uratowałem jej a teraz … ajeśli ona…?! – duch Dysona wyglądał jakby miał się rozpłakać.
- Weź się w garść chłopie! Kenzi żyje i ma się dobrze. – odparowała mu lamparcica.
- Żyje? Wiesz gdzie ona jest?! Zaprowadź mnie do niej! – krzyknął rozentuzjazmowany lew.
- No tak. Przyszedł czasabyś spełnił swoją obietnicę. Czas na pierwszą przysługę.
- Jaką? – nieco speszony lew nie bardzo wiedział, czego ma się teraz spodziewać.
- Masikio ma usłyszeć od Ciebie, że to TY jesteś odpowiedzialny za zniknięcie jego córeczki i nie ma wiedzieć o tym, że ona żyje. Nigdy też nie dowie się, że JA mam jakieś informacje na ten temat. Wtedy pozwolę Ci ją zobaczyć. – wyjawiła rąbek tajemnicy swego planu Kim.
- Ale on mnie wygna! Przecież to nie ja, Kenzi uciekła mi dalej niż pozwoliłem jej się bawić a po za tym to te obce Lwy!
- Obiecałeś. Jeśli nie dotrzymasz słowa nigdy nie zobaczysz już tej małej lwiczki. Dla mnie może zginąć jeszcze tego dnia. Zastanów się więc, wolisz, żeby ona żyła ale Ty był wygnany, czy żeby ona zginęła a ty dalej żył sobie w tym stadzie? – perfidnie podpuszczałago lamparcica.
- Mając na szali życie Kenzi dobrze znasz mój wybór – duch Dysona posępnie zwiesił łeb – wygrałaś – dodał pochwili.
- Doskonale, zatem czas na powrót do rzeczywistości – Kim skoczyła na niego i nagle oba duchy ze świstem wpadły do swoich ciał i oboje na raz otworzyli oczy.  
*
Kim opuściła ponownie stado Korongo posławszy Dysonowi znaczące spojrzenie. Zanim lew miał być przesłuchany, leżał zrezygnowany na posłaniu przygotowanym mu przez brata, po tych czterech miesiącach nie jedzenia czuł pewien głód, ale z nerwów miał zaciśnięte gardło na tyle, że wiedział, iż nic nie przełknie. W grocie przebywał z nim jego starszy brat Samir. On czuł, że intencje Kim nie były bezinteresowne. Znał swojego brata, po wybudzeniu ześpiączki był smutny, zły i otępiały. Jakby za chwilę miał iść na skazanie. Co przed nim ukrywał? Samir miał wątpliwości i pytania, wiedział, że Dyson potrafi ukrywać swoje lęki przed innymi, ale musi mu powiedzieć, o co chodzi tym razem. Może mógłby mu pomóc? Na kilka chwil przed wyjściem do Masikio, Samir postawił wszystko na jedną kartę i podszedł powoli, ale zdecydowanie do młodszego brata.
*
- Dyson, proszę powiedz co się stało zanim cię znalazłem.
- Nie mogę o tym rozmawiać. Przykro mi.
- Jemu powiesz to samo? Jasiri  jest znów w ciąży, bardzo przeżywa zaginięcie Jej starszej córki. Nie może denerwować się tym i Masikio z pewnością nie będzie jej na to narażał. Oboje mieli nadzieję, na to, że Kenzi pozna swoją siostrę lub brata już wkrótce i jesteś ich jedyną nadzieją na to. Musisz mi powiedzieć, co się stało!
- Samir, ech… mogę powiedzieć tylko tyle, że w czasie, gdy nasza przywódczyni była w ciąży z Kenzi wystąpiły komplikacje i jak pamiętasz Kim pomogła jej wtenczas.
-Owszem to był trudny czas – przytaknął starszy lew.
- Ale ta lamparcica nie zrobiła tego za darmo. Obiecałem, że będę winny jej za to coś winnien – Dyson zawahał się, czy powinien wszystko mu wyjawić? – i teraz właśnie ona upomniała się oto. Obiecałem i muszę dotrzymać danego słowa.
- ŻE COOOO?????!!!! Podpisałeś pakt z diabłem!!! Przecież wiesz, że szamanom takim ja ta ZOŁZA nie można ufać!!! – uniósł się Samir, podskakując z oburzenia nad ziemię.
- Wiem !!!! ALE TO WŁAŚNIE  ZDROWIE JASIRI I KENZI BYŁO WTEDY DLA MNIE NAJWAŻNIEJSZE !!!! – Dyson ryknął głośno i  podniósł się z posłania i widać było, że już postanowił ponieść konsekwencje swojej decyzji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga