23.01.2015

Rozdział 7 - Przesłuchanie

Wiał dziś niespokojny wiatr. Poranek był nieco mglisty a słońce za chmurami. Pora deszczowa zbliżała się ku końcowi i trzeba było gromadzić pewne zapasy. Lwice polujące pod przewodnictwem lwicy Esther uwijały się niczym „ w ukropie”, żeby zgromadzić mięsiste zapasy w specjalnym, ciemnym dole groty głównej. Lwy obronne patrolowały terytorium stada i pilnowały resztę przed ewentualnym zagrożeniem. Słusznie, w końcu gdzieś tam nieopodal kilkanaście metrów wyżej stacjonowała Szajka Lwów – tyle, że nasi bohaterowie nie wiedzieli o nich. Chyba, że Dyson by im o nich opowiedział. A opowiedział? O tym za chwilę. 
*
Samir nie był dziś na swojej warcie gdyż Masikio zwolnił go od dzisiejszej warty. Lew wiedział, że lepiej będzie dla Dysona gdy Jego brat będzie z nim. Obawiał się o zdrowie swojej ciężarnej żony, nie chciał narażać Jej na niepotrzebny stres, podświadomie czuł, że i tak przez tą niepokojącą sytuację dotyczącą ich pierwszej córki – Jasiri jest nieszczęśliwa i smutna i źle to wpływa na jej zdrowie. Ale gdzie jest Kenzi? Czy żyje? Co się z nią dzieje? Zarówno Masikio jak i Jego żona Jasiri nie spali od wielu nocy, a gdy tylko zamknęli oczy mieli potworne koszmary od atakujących ich córkę hien, po głodną i płaczącą lwiczkę. Jasiri próbowała znaleźć ją przy użyciu swoich zdolności telepatii ale zawsze trafiała na silny opór jakby niewidzialnej ściany co mogło oznaczać, że albo lwiczka znajduje się po za zasięgiem mocy lwicy albo nie ma jej już na ziemi. Bo jedyną wadą telepatii było to, że umożliwiała kontakt między zwierzętami, które żyją. Właśnie dlatego ostatnim światełkiem w tunelu miał być dla nich Dyson. Lecz czy spełni on ich oczekiwania? Co wie? 
*
Dyson miał mieszane uczucia do siebie. Z groty braci do groty pary dowodzącej było niedaleko. Jednak On odwlekał przyjście, miał jeszcze kilka chwil na to by myśleć. Poprosił Samira, żeby zaczekał przed grotą Masikio i Jasiri na niego i mieli razem pójść na Jego przesłuchanie. Więc w tym czasie mógł jeszcze podjąć dobrą decyzję. Wiedział jednak, że mimo iż Kim nie było tu ciałem, mogła być duchem. I to dosłownie.  Zadarł z szamanką, która zaiste miała pakt z diabłem. Jego cyrograf słowny stanął mu przed oczami. Tak musiał to właśnie uczynić. Nadszedł ten czas. Czas przesłuchania. 
*
Masikio powołał całe stado na przesłuchanie Dysona. Nie chodziło mu oto, żeby mieć publikę ale o sprawiedliwość. Lwice polujące siedziały po lewej: Magiczna Esther a za nią inne: Ceana, Dolith, Fionna,  Eithrig. Po prawej lwy obronne: ciemno zielony lew o czarnej grzywie – Vincent a obok niego Dan i z drugiej burgundowy lew z rubinową grzywą – Tamir. Nieco przed nimi umościł się Samir a przed niego wyszedł Jego młodszy brat. Na skalistym podniesieniu znajdował się Masikio. Jasiri we względu na jej osłabione zdrowie pozostała w ich grocie. Dowódca nakazał Dysonowi wstać i zacząć mówić.

- Panie mój … jestem odpowiedzialny za zniknięcie Kenzi. Nie dopilnowałem swoich obowiązków i nie wiem gdzie ona teraz jest. 
- Mieliście bawić się w chowanego? To takie TRUDNE znaleźć JEDNO lwiątko?! – rzekł Masikio.
- Nie to nie jest trudne, ale ona poszła dalej niż jej pozwoliłem, szukałem jej tak długo! NAPRAWDĘ !!! – głos Dysona zaczął drżeć z emocji.
- Wrrrroooaaarr!!!! – ryknął Masikio – wiem, że Kenzi bywa uparta, ale TO TY byłeś JEJ opiekunem! Miałeś JĄ pilnować ponad wszystko. Jak mogłem się aż tak pomylić w stosunku do Ciebie. 
- Zawiodłem stado i Ciebie Masikio i wiem, że poniosę teraz tego konsekwencje – Dyson opuścił swój łeb niczym skazaniec.
- Masz rację. ZAWIODŁEŚ !!! – Masikio zeskoczył z podniesienia i doskoczył do lwa – PODNIEŚ ŁEB I SPÓJRZ NA MNIE JAK DO CIEBIE MÓWIĘ !!!  - krzyknął lew do oskarżonego.

Dyson posłusznie podniósł głowę i przeszedł go dreszcz, gdy spojrzał w zimne oczy Masikio. Jaką dostanie karę?

- To, że straciłeś prawo do opieki nad Kenzi to rozumie się samo przez się, ale jeśli myślisz, że ukarzę Cię TYLKO wygnaniem to jesteś w błędzie. Zabraniam Ci kontaktu z kimkolwiek z tego stada, w tym z Twoim bratem. Ponadto jeśli kiedykolwiek zobaczę CIEBIE tutaj na naszym terytorium będziesz traktowany jako obcy lew atakujący nas i wiesz dobrze, że wtedy zajmą się Tobą lwy obronne. Dlatego Dysonie Twoją karą jest –BANICJA !!! – Masikio z pogardą i chłodem w oczach zawołał prosto w niego.

Samir ryknął i chciał przeciwstawić się dowódcy, ale Tamir i Dan zatrzymali go. Dyson podejrzewał, że kara będzie surowa i tak też się stało. Spojrzał tylko na brata i próbował przekazać, że będzie zawsze z nim. Ale tak musiało się stać. Bo choć on musi odejść ze stada, daje to szansę przeżycia dla Kenzi. Wybiegając w mrok z groty spojrzał w niebo z nadzieją, że już niedługo odnajdzie zaginioną lwiczkę a wtedy sam policzy się z lamparcicą Kim. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga