17.02.2015

Rozdział 12 - Proroctwo

Maili biegła długo przed siebie, nie robiąc przystanków ani na spanie ani na jedzenie. Nie potrafiła zrozumieć, dlaczego. Dlaczego on jej już nie chciał? Z każdą nową myślą, z oczu kapały łzy smutku, spływały cichutko po pyszczku i znikały w złotej sierści. Miarowe uderzenie łap o podłoże przeplatało się z szumem wiatru i tętentem kopyt parzystokopytnych. Zwierzyna widząc lwicę biegnącą na wprost, reagowała instynktownie ucieczką. Ale Maili nie obchodziło to.  Nie obchodziło ją już nic. Nie wiedziała tylko, kiedy jej organizm odmówi posłuszeństwa, kiedy padnie z wykończenia. Nie myślała także o tym. Bo i o czym ma myśleć lwica, która straciła wszystko? Westchnęła ciężko, gdy zabrakło jej łez. Poczuła, że musi nagle przystanąć, że jej łapy uginają się pod nią. Rozejrzała się w lekkiej panice wokół i dostrzegła piach. Suchą ziemię. Nie zauważyła ile dni i nocy przebiegła, nie wierzyła, że lwica może aż tyle uczynić. Ależ adrenalina potrafi dać mocy. Tyle, że nawet hormon kiedyś się kończy, tym bardziej, że jej organizm był nieźle wycieńczony. Suchość. Ziemia na wiór. Gdzie ona jest? Czy to już pora sucha? I upadek. Łapy leżą przed nią, nie ma w nich czucia. Zaczyna brakować jej śliny, usta ratują się jak mogą. Serce spowalnia można powiedzieć, że gdyby mogła zapadła by w sen zimowy. Tyle, że nie żyje w miejscach gdzie lwy by mogły coś takiego uczynić. Łeb jej bezwiednie opada sam na dół. Oczy zamykają się, czy teraz nadejdzie szczęście? Tylko trochę jeszcze cierpienia i spokój. Cisza. Błogość. Uśmiech na pyszczku. Już niedługo będzie w raju. Odpływają myśli i nastaje ciemność. Świadomość odchodzi w niebyt.
***
Wygnali go. Nie chcieli. Ale dziwić się im? Skoro to przez niego mała Kenzi mogła stracić życie. Masikio zrobił co do niego należało. Powiedzmy. Dlaczego on tak zaufał Kim? I jaki miała plan względem niego? Jaką prośbę jeszcze miał spełnić. Do jasnej ciasnej Anielki. Wbijał mocno pazury w ziemię ze złości. Wiedział, że ona żyje. Nie, nie przez to, że ta głupia lamparcica tak powiedziała, ale przez to, że czuł to w głębi serca. Niech tylko dorwie tą całą Szajkę, potem Kim. Wszystkich, którzy skrzywdzili jego biedną małą fioletową kuleczkę. Oczy Dysona rozświetlała nienawiść. W tym dobrym lwie, zapanował mrok i groza. Niech strzeże się ten, co natrafi na niego na swej drodze. Futro lekko zmierzwione, nie wiedział gdzie zacząć. Pierwsze ruszył pod wodopój, ale nie znalazł tam owej wróżbitki. Przeklina on dzień, w którym zagościła mu myśl o wezwaniu jej na pomoc.  Wrrrooorr!!!! Niech wszyscy wiedzą, że tu jest, że nie odpuści, że ją znajdzie. I ruszył dalej. Dumny, zły, pewny siebie i odważny jak nigdy przedtem. Porwanie Kenzi na zawsze go bowiem odmieniło. 
***
Kim słyszała donośnie ryczenie lwa. To musiał być Dyson. Wątpiła w to, aby ich odnalazł, ale jej plan dotyczący Kenzi wypełniał się trochę wolno, ale jednak do przodu. Przy użyciu swoich mocy, lamparcica wiedziała, że fioletowa lwiczka ma już rodzeństwo. Zeszłej nocy na świat przyszła młoda jasno fioletowa lwiczka upstrzona gwiazdkami. Wypełnia się proroctwo dotyczące stada Korongo. 
„ I nadejdzie wtenczas dzień,
Na horyzoncie ujawi się zaćmienie,
Lwy będą wybite w pień,
I dusze ogarnie potępienie.
One dwie będą temu winne,
Bo kierują ku sobie zawiść,
I żywoty ich staną się słynne,
Z serc wewnątrz płynie nienawiść.
Błyśnie łapa z pazurami,
W ruch pójdzie moc ogromna,
Odpowie na to pysk z kłami,
Sprawdzi się taktyka obronna.
Walka – o pokój czy wygnanie?
Lśnią fioletowe futerka,
Księżyc z Gwiazdą mają spotkanie.
Jakaż będzie końcowa rozterka?
Chociaż siostry, wychowane oddzielnie,
Jedna w stadzie rodzinnym i spokoju,
Obie magii uczone rzetelnie,
Druga przygotowywana do boju.
I niebo zatonie w czarnym aksamicie,
Wśród obu stad, napięcie wzrośnie,
Zwycięstwo będzie smakować wyśmienicie,
Ta, która wygra, oznajmi to rykiem donośnie.”
***
Jednak do spotkania obu sióstr jeszcze trochę czasu, było trzeba zaczekać. Młodsza lwiczka musiała podrosnąć na tyle, aby dopuszczono ją do udziału w Turnieju Tolonis. Najmłodsze uczestniczki musiały mieć ukończony rok. Kenzi była pół roku starsza od swojej siostry. Zatem jeszcze rok czekania przed nami, to zasadniczo mnóstwo czasu aby podszkolić fioletową pretendentkę do tronu. Bo gdy tylko Kenzi wygra turniej z łatwością odda władzę nad stadem swojej Mistrzyni. I kto wtedy będzie niezwyciężony? Magiczne lwy czy lamparcica? Upokorzenie, jakie zaplanowała dla stada Korongo i innych stad, owładnięta złem Kim było naprawdę złowrogie. Myślicie, że jej się uda? Tuż przed zmrokiem lamparcica miała do spełnienia kolejny punkt swego mrocznego planu. Wezwała do siebie Arishe i poprosiła o pewną przysługę.
- Witaj moja Droga Uczennico. Myślę, że zdajesz sobie sprawę, że jestem bardzo potężna i do tej pory nie prosiłam Ciebie o taką przysługę, ale teraz mam ważną sprawę do załatwienia i chcę abyś ukryła pewne moje wspomnienia, abym mogła mieć jasny umysł – wyjawiła lwiczce Kim.
- Ależ nie wiem czy jestem tego godna – lwiczka spojrzała na mentorkę zaskoczonym wzrokiem – Wszakże zdaję sobie sprawę z wielkiej mocy Mojej Mistrzyni, ale musiałabym wówczas zajrzeć do Pani umysłu aby zebrać owe myśli – odpowiedziała Arishe.
- Wiem o tym. Ufam Ci, wiem, że to co uszykowałam do przechowania zostanie bezpiecznie schowane. 
- Nie inaczej. W takim razie, czy… już? – lwiczka podeszła bliżej lamparcicy i położyła jej swoje łapy na jej czole, zamknęła swoje oczy i nakazała zamknąć je także Kim a następnie zaczęła wyciągać obrazy niczym małe pakuneczki z umysłu mentorki. Dotyczyły one dzieciństwa Kim. Tego jak straciła rodziców i rodzeństwo, bólu i smutku, śladu dwunożnych bestii i złych, tresowanych lwów. Nie było jednak w tych obrazach przeobrażenia Kim i jej paktu z diabłem. W pewnym momencie, gdy Arishe spakowała już do nowej czarnej skrzyneczki wspomnienia oddane przez Kim, lamparcica otworzyła oczy. 
- Dziękuję za Twoją pomoc – odezwała się Kim, dobrze wiedziała, co może pokazać uczennicy a co zachować dla siebie. To było kolejne jej posunięcie w nauce przywiązania do siebie dwóch lwiczek. 
- Twoje wspomnienia będą dobrze ukryte Mistrzyni.
- Nie wątpię w to – Kim spojrzała na uczennicę i pozwoliła jej już odejść. 
Teraz z czystym umysłem, gdzie pozostały wspomnienia z zemstą, gniewem i nienawiścią do magicznych lwów, mogła kontynuować swoje poczynania. Dokończyła przygotowywanie parującego olejku o śliwkowych oparach, przelała go w małą buteleczkę i położyła obok tropikalnych liści, mających strukturę gąbki, następnie rozpaliła drobne ognisko w swej grocie i wypowiadając zaklęcie opuściła swoje ciało i jako duch zaawansowany, pochwyciła ową buteleczkę z olejkiem i dwa liście. Potem przeniosła się w myślach do groty Jesiri i Masikio i zaczaiła się w rogu. Obserwowała jak dumni rodzice zajmują się małym zawiniątkiem, jak matka wylizuje młode, karmi swoim mlekiem. Jak ojciec mimo bólu straty pierwszej córki, uśmiecha się lekko, wyczuwała jak obiecuje on sobie w duchu, że nie dopuści do tej samej historii drugi raz. Duch lamparcicy czekał, czekał aż będzie ciszej, ciemniej, aż wszyscy pójdą spać. Właśnie wtedy Kim wylała trochę olejku na liść i podpłynęła do lwicy. Po czym zaczęła wcierać lekko dzięki liściu olejek w sierść lwicy. Olejek był trujący, wchłaniany przez skórę do organizmu powodował stopniowe osłabienie organizmu, a ponadto zatruwał mleko matki. W zależności od stopnia walki organizmu z trucizną Jesiri pozostało parę tygodni, może miesięcy życia. Kim wiedziała, że lwica jest magiczna i nie zależało jej na tym, aby szybko odeszła w nie byt. Po co więc to zrobiła? Otóż chciała, aby młoda lwiczka zapamiętała trochę matkę a potem nagle ją straciła, natomiast w swoim czasie Kenzi miała się dowiedzieć, jak to przez swoją siostrę, przez opiekę nad nią, odeszła jej matka Jesiri. Czyż to nie był niecny plan? Kim czuła się dumna z powodu powodzenia jej nocnej misji. Spojrzała raz jeszcze na śpiącą rodzinę i zażyczyła sobie powrotu do swojej groty. Po otworzeniu własnych oczu, wyszła na krótki spacer. Nawet jeśli Dyson miałby znaleźć Kenzi, ona nie będzie go pamiętać. A za jakiś czas będzie dużo silniejsza i w walce i w magii. Tutaj jest bezpieczna, może ćwiczyć do woli. A od jutra pora zacząć kolejną naukę. Tym razem przyszedł już czas, na lekcję polowania. Swoją drogą, ciekawe kto będzie lepszy – Arishe czy Kenzi?  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga