- Miejsce postoju Joe’go i Maili –
Podczas gdy w Stadzie Korongo trwał smutek po odejściu Jesiri, między dwojgiem pary lwów, dopiero zaczynało kiełkować weselsze uczucie. Joe cierpliwie i troskliwie opiekował się słabą Maili, aż po paru tygodniach ta poczuła się znacznie lepiej. Pora sucha była już bardziej w pełni, to też w dwójkę łatwiej było przetrwać. Jednak mimo wszystko, każde z nich trapiło coś związanego ze wspomnieniami z poprzednich miesięcy. Któregoś dnia lwica postanowiła opowiedzieć coś więcej o sobie, bo sam Joe nie naciskał na nią. Oczywiście, że lew chciał dowiedzieć się skąd lwica znalazła się na tym pustkowiu, ale potrafił ujarzmić swą ciekawość i liczył, na to, że nadejdzie dzień, w którym Maili sama zaprosi go do rozmowy o tym, co ją trapi. Zresztą Joe też miał kłopot, z którym nie umiał sam sobie poradzić…
***
- Joe! Myślę, że nadszedł dzień, w którym powinnam wyjaśnić Ci, skąd się tu wzięłam..
- No wiesz, to tak jak pszczółki albo króliczki… – parsknął lew.
- Idź mi ! – lwica pacnęła lwa w łapę – nie skąd wzięłam się w ogóle, tylko na tej pustyni.
- No przecież wiem ;) Ale nie chciałem się narzucać. Oj nie gniewaj się na mnie – Joe spojrzał dużymi oczami na koleżankę, aby ta okazała mu swoją litość – no mów dalej, ja Cię słucham!
- Echh niech Ci będzie – lwica usiadła i zaczęła opowiadać – w zasadzie to uciekłam od swojej rodziny. To brzmi głupio, ale mój były chłopak, na którym mi zależało miał mnie gdzieś. Za to moja siostra bliźniaczka, Liosa wpadła na genialny pomysł stworzenia Szajki Lwów, która ma podbijać tereny przyległe do Lwiej Ziemi.
- Hmm … chyba słyszałem coś o tej Szajce, czy jest tam gwiazda imieniem Alex? Gdy podążałem przed siebie, miałem okazję zobaczyć ich „pokaz” polowania. No taktyka nie najgorsza, ale moim zdaniem nie warto rzucać się na zbyt duże zwierzęta, aby sobie biedy na robić – odpowiedział lew.
- Tak ! Alex to mój młodszy brat! Właśnie Liosa kreuje go na bohatera Szajki, a ja się zamartwiam o niego! Nie chcę, żeby stała mu się krzywda, ale On w ogóle mnie nie słucha… Woli słuchać jej, nie mnie. Uważa, mnie za słabszą, i nawet wychodzi na to, że ma rację…
- To przecież nieprawda! – Oburzył się lew – nie jesteś słabsza, tylko mądrzejsza i to sama jedna od nich wszystkich razem wziętych! Tamten lew nie zasługiwał na Ciebie, był za głupi, żeby zauważyć Twój potencjał i .. – Joe urwał bo w sumie nigdy nie mówił aż tyle wprost osobie, którą znał tak mało, był nieśmiały, ale zależało mu na Maili. I to coraz bardziej, nie chciał jej też przez swoje słowa urazić. Koniec końców, tamten lew był dla niej kiedyś ważny.
- Tamten lew, Zafiri… on też chciał być sławny. Myślę, że zazdrościł Alexowi, że to on tak błyszczy w Szajce. Ale skoro jest bratem głównej przywódczyni – Liosy, to, co się dziwić… A ja.. myślałam o czymś bardziej statycznym, spokojnym, rodzinnym. Oszukał mnie i zranił, dlatego pobiegłam przed siebie nie mając nikogo już, na kim warto byłoby mi polegać i kogoś, komu by na mnie zależało, tak naprawdę – lwica posmutniała na chwilę, po czym dodała – ale cieszę się, że mnie odnalazłeś. Nie wiem dlaczego, nie potrafię wyjaśnić tego, co czuję do Ciebie. Wiem podświadomie, że jesteś inny.
- No zielonych antenek nie mam jakby co – zażartował lew.
- Hahaha, faktycznie :) – zaśmiała się lwica, aby rozładować stres.
- A powiedz mi czy coś jeszcze można zrobić dla Alexa? A gdzie są Wasi rodzice?
- Nasza mama nie żyje, za to ojciec przepadł jak kamień w wodę. W zasadzie jedynym tropem na temat stada, którego szukał i gdzie być może jest obecnie, był pewien lew, którego raz widziałam na naszym terenie. To było dość dawno, jak Alex był jeszcze lwiątkiem. Pamiętam, że wtedy tamten obcy lew szukał fioletowej lwiczki i gdy ją znalazł koło mojego brata, zabrał i zaczął uciekać a potem skoczył do wąwozu. Wiem, że Liosa chciała go zatrzymać, była bardzo zła, że obce lwy zbliżają się do naszego brata, ale mimo jej wysiłków, zarówno lew jak i lwiczka spadli w przepaść. A ten lew mógł wiedzieć coś. Żałuję, że już go nigdy więcej nie widziałam…
- A ta lwiczka, Alex z nią rozmawiał?
- Mój brat bawił się z nią chwilę, powiedział, że ma na imię Kenzi i że mieszka niedaleko. Także wiem tyle co prawie nic.
- Prawie robi różnicę – lew uśmiechnął się do Maili – jest nadzieja, że będzie lepiej. Wiesz a może… ja pomogę Ci szukać tego stada? Co Ty na to?
- To byłoby super z Twojej strony! Ale ejże, a Ty nie masz nic w planach? Skąd Ty się tutaj wziąłeś? – zaciekawiła się piaskowa lwica.
***
Joe położył się nieco ku wylotowi jamki. Ich rozmowa trwała na tyle długo, aby zaczęło słońce zbliżać się ku zachodowi. Gryzło go sumienie, tak chciał podzielić się tą opowieścią. Ale była taka trochę dziwna i niedorzeczna, jego opowieść o zjawisku, z którym on sam nie potrafił się pogodzić. Pewnie, że słyszał o lwach z pewnymi umiejętnościami. Znał nawet lwicę Namę, która miała zdolności medyczne. Ale magia? Lwy, które ją znały? Czy to w ogóle ma sens? Ale z drugiej strony, Maili zwierzyła się jemu, jeśli mu nie uwierzy, będzie musiał to przeboleć. Zależy mu na tej lwicy, z nadzieją, że jej zależy na nim i zrozumie jego sytuację, lew obrócił się łbem ku Maili i zaczął niepewnie swoją część wspomnień opowiadać…
- Aa trochę nie wiem jak mam zacząć…
- Najlepiej od początku Joe! Dasz radę – lwica wstała przeszła kawałek i położyła się obok lwa, po czym położyła mu swoją łapę na jego łapy w geście wsparcia i otuchy.
- No to może tak, Maili czy Ty wierzysz w magię?
- Wiem, że są na świecie rzeczy, które nas otaczają, ale nie wszystko można wyjaśnić w naukowy sposób. Jak na przykład przeznaczenie, ja czuję, że coś nas ku sobie skierowało, wiesz? – odparła Maili.
- Też to czuję moja Droga – lew przytulił się na chwilę do piaskowej lwicy i nieco pewniej mówił dalej – otóż przybyłem tutaj aż spod Lwiej Skały. Mieszkałem kiedyś na różnych terenach, ale najdłużej „zabawiłem” z moim przyjacielem Chappem na terytorium Stada Swahilli, później on poznał Tammy, swoją żonę i ma z nią wspaniałą rodzinę. Natomiast ja byłem kawalerem. Smutno mi czasem bywało z tego powodu, wiadomo, każdy chce znaleźć swoją drugą połówkę.
- To może już nie szukaj dalej – wtrąciła z uśmiechem na pysku Maili.
- I pewnie już szukać nie będę – odpowiedział lew – ale poznałem później pewną lwicę, która namieszała w mojej głowie i sercu. Myślałem, że to właśnie jest to! Prawie jak wygrana na loterii. Niesamowite uczucie! Byłem taki szczęśliwy przy Krzywince, nawet przeprowadzka w wyniku pory suchej i połączenie ze Stadem Lwiej Ziemi, nie pogorszyły tego stanu. Aczkolwiek poprzez połączenie tych stad, zauważyłem, że Krzywinka jest jakaś weselsza. Często znikała na całe dnie, wracała zadowolona, wesoła, bardziej, niż gdy była ze mną. Nigdy nie uważałem siebie za zazdrośnika, ale wtedy podejrzewałem, że spotyka się z kimś innym… – Joe wstał gwałtownie i zły na samo wspomnienie przejechał łapą z pazurami po ziemi…
- Czy ona… naprawdę z kimś się spotykała?
- Tak. Pobiegłem kiedyś za nią i na własne oczy widziałem, jak tuliła się do innego lwa. I to nie byle jakiego! To był Chaka. Obecny król Lwiej Ziemi. Chaka jest znany z tego, że lubi mieć wiele lwic wokół siebie, zawsze był „kobieciarzem” ( bo lwicociarzem chyba nie pasuje? xD ). Krzywinka śmiała się z jakiegoś żartu, polizała go po pysku. Nie wiem co było dalej, czułem jakby moje serce pękało.
- Tak mi przykro. Wiem, jaki to musiał być smutny a zarazem straszny widok. A o jaką magię Tobie chodziło wcześniej?
- To co zrobiła mi ta lwica, to naprawdę bolało. Jak mogła być taka dwulicowa? Taka fałszywa? Przy Tobie czuję się już lepiej, sama Twoja osoba wpływa na mnie kojąco. Ale tamtego dnia, zanim odszedłem bez pożegnania nawet z Chappem, odbyłem jeszcze jedną rozmowę i poznałem kolejną tajemnicę. Przyszedł do mnie pawian, tamtejszy szaman Uchawi. Wyznał, że widział mnie jak śledzę Krzywinkę i jaką scenę obserwuję. Powiedział mi, że to co mi przekaże jest zaskakujące i on sam dowiedział się tego niedawno od ducha Mufasy. Mufasa to jeden z największych królów Lwiej Ziemi. No i, Uchawi dowiedział się, że zanim rodzice Chaki – Kovu i Kiara zeszli się ze sobą, był pewien mroczny czas w życiu dorosłego Kovu. Tamto życie, które prowadził wynikało z poczynań jego matki Ziry. Ale pewnego wydarzenia nie pamięta nawet prawdopodobnie. Pod osłoną nocy pewna lwica o imieniu Nancy, mająca moc sukubba, co oznacza, że do życia potrzebowała miłosnej energii życiowej zaatakowała Kovu. To był jeden jedyny raz kiedy go widziała. Ale w wyniku tego wydarzenia zaszła w ciążę. Później Kovu był już z Kiarą.
- Z Twojej opowieści wynika, że Krzywinka i Chaka to…
- Przyrodnie rodzeństwo. Krzywinka ma jeszcze siostrę, szurniętą Rościę. To kompletna wariatka, która chce albo zabijać albo ugania się za jakiś lwem, żeby z nim być do końca życia. Obie lwice miały jeszcze brata, ale z tego co słyszałem, on nie żyje. Całe szczęście. Mam nadzieję, że to prawda. Po za tym Chaka ma także dwie siostry – Namę i Shani. Dla nich również Krzywinka jest siostrą.
- Twoja opowieść jest zdumiewająca przyznaję. Ale skoro Uchawi nie powiedział o tym nikomu… Co z nimi będzie? Czy ten Chaka ma żonę?
- Tak, królowa Tombi. Nie mam pojęcia, nie sądzę, żebym kiedyś wrócił na Lwią Ziemię, jeśli szaman im tego nie powie, to ja już na pewno nie.
- Joe! Posłuchaj. Zaoferowałeś mi pomoc w szukaniu tego stada, gdzie może być mój ojciec. Ale ja Tobie też chcę pomóc. Obiecaj mi, że później wyruszymy na Lwią Ziemię i wyjaśnisz swoją ucieczkę swoimi prawdziwym przyjaciołom, a także opowiesz o wszystkim Krzywince. Oni powinni znać prawdę!
- Wrrrr… – zawarczał cicho lew, nie chciał tam już wracać, ale Maili ma rację, wiedział o tym, uspokoił się po chwili i zapytał – będziesz ze mną na dobre i na złe?
- Och Joe! – Lwica przytuliła się do niego – Oczywiście, że tak! Będę z Tobą już na zawsze.
- W takim razie zgadzam się na Twój pomysł – powiedział Joe i polizał Maili nieśmiało w policzek – Przystanek pierwszy Stado z Twoim ojcem, a potem Lwia Ziemia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz