17.02.2015

Rozdział 19 - Nocne rozmowy

- Przed grotą lamparcicy, Kim -
Kenzi bacznie obserwowała biegnącą do niej przyjaciółkę. Właśnie chciała jej przedstawić, Alexa, ale uśmiech zamarł na jej pysku. Zielona lwica szybko przebierała łapami aż zadyszana dotarła do nich. Jednak nie zdążyła wydusić z siebie dźwięku, bo poczuła zaciskającą się jej na szyi, niewidzialną obrożę. Tak mocno, że upadła na ziemię i zaczęła się poważnie dusić, aż straciła przytomność. Kenzi zachowując zimną krew, od razu próbowała ocucić Arishe, potrząsała nią i prosiła o to, aby ta się obudziła. Alex również starał się pomóc. 
Ale jak pomóc komuś, kto jest pod kontrolą innej osoby? Tak, wiecie, kogo mam na myśli. Lamparcica była naprawdę dumna z egzaminu obu lwic. Z ich licznych postępów i inteligencji. Tyle, że nie przypuszczała, że ta zielona lwica może poznać kogoś, kto bardzo nie pasuje do jej przyszłej wizji. Nie wierzyła, jakim cudem początkująca w astralnej przestrzeni trafiła na skażoną ziemię, ( na której ona sama nawet nie była! ) i jeszcze rozmawiała z duchem! Kenzi nie może o tym wiedzieć. Nie po to kazała Arishe zabrać wspomnienia rodzinne fioletowej, żeby teraz wszystko się zepsuło. Czy wolała udusić lwicę, aby dopiec swego? Mogłaby, owszem. Ale to było pierwsze ostrzeżenie, póki, co. 
Podczas gdy Kenzi i Alex cucili zieloną lwicę, podeszła do nich, Kim. Poradziła przynieść sole cudzące i podetknąć zielonej pod nos. Porada była warta zachodu, po kilku minutach Arishe otworzyła oczy i pierwsze, na kogo spojrzała to lamparcica, Kim. Arishe wiedziała, że to, co przekazała jej matka Kenzi, było naprawdę pouczające i ważne, ale ich Mistrzyni też na czymś mocno zależało, skoro posunęła się nie tylko do otrucia Jesiri, ale i sprawienia, że ona sama straciła przytomność. Nie pisnęła już ani słówka, jednakże obiecała sobie, że użyje „czarnej skrzynki” Kenzi w najlepszym możliwym momencie, miała nadzieję, iż Kenzi wybaczy jej tak długie czekanie. 
W tym czasie, lamparcica złożyła gratulacje swoim obu podopiecznym i oddaliła się uśmiechając do siebie z uciechy. Zostało jeszcze jedno do zrobienia, już wkrótce na koniec pory suchej, gdy większość stad oczekuje z tęsknotą za porą deszczową przyjdzie czas na JEJ ostatnie słowo. 
* * *
Arishe wróciła do siebie, a Kenzi postanowiła wybrać się na spacer z Alexem.
- Nie uważasz, że to było naprawdę dziwne? – zapytał Alex.
- Było, ale skoro Arishe nie chce o tym mówić, nie będę jej naciskała – odparła Kenzi.
- Z pewnością miała jakiś powód ku temu, ale skoro jest Twoją przyjaciółką, może niedługo sama Ci opowie o tym – pocieszał lew.
- Taką mam nadzieję. Ona wie, że może mi ufać. Zrobiłabym dla niej tak wiele.  Brakuje mi osób takich jak ona. Czasami, gdy czuję, że nie umiem jej pomóc, tak mi z tym źle – wyznała fioletowa.
- Kenzi… Nie możesz się obwiniać za to. Każdy ma gorsze i lepsze chwile w życiu. A przyjaźń polega zarówno na wsparciu jak i czasami dania odetchnienia drugiej osobie.  Wszystkiego nie naprawisz. Mimo najszczerszych chęci. 
- Po tym jak odzywałeś się do mnie przy wodopoju, nie sądziłam, że potrafisz być taki wyrozumiały…
- No tak – zarumienił się ze wstydu lew – to nie było mądre z mojej strony, ale takie zachowanie w mojej Szajce jest na porządku dziennym i pokazuje moją pewność siebie i klasę i…
- … i laski na to lecą – dodała lwica.
- No nnie!! Nie oto mi chodziło ! – Zaperzył się lew.
- Akurat! A chociaż dobrze ci tam ze siostrami się układa? 
- Ostatnio niezupełnie… Maili odeszła z naszej Szajki. Podobno Zafiri z nią zerwał i stąd ta ucieczka. Tyle, że ona tak często mnie prosiła, żebym nie szedł w ślady Liosy, nie był taki egoistyczny. Ciągle się kłóciliśmy, że i teraz czuję się winny temu. Wszyscy jej najbliżsi byli dla niej wrodzy. A teraz? Bardzo mi jej brakuje, po śmierci mamy, zawsze była taka bardziej ciepła, opiekuńcza i troskliwa. Polowania robiła Liosa. Cenię ją za chart ducha i odwagę. No i Zafiri chce się mnie pozbyć. Bo czuje, że grunt mu się pali pod łapami, wiadomo trzy samce to o jednego za dużo – opowiedział Alex.
- A jak się czujesz z tym, że jesteś taki sławny? Pewny siebie byłeś jeszcze, jako lwiątko, jak pamiętam z naszego jedynego spotkania.. Ale czy tego właśnie tak pragnąłeś?
- Zdawało mi się, że tak. Osiągnąłem pewien etap w swoim życiu, nawet dość szybko. Polowania są ważne, my lwy doskonale o tym wiemy, ale odejście Maili uzmysłowiło mi, jak bardzo ważna jest dla mnie moja rodzina. Przecież mam tylko moje dwie siostry. Ale co mam powiedzieć Liosie? 
- Moim zdaniem prawdę, właśnie to, co teraz mi powiedziałeś. Mówiłeś, że Liosa bardziej lubiła Twój charakterek niż Maili. Powinna wiedzieć, co czujesz. Nie znaczy to, że jesteś słaby. Ale odpowiedzialny. 
- Kenzi, jesteś wspaniała. Przepraszam, że byłem taki chamski do Ciebie. 
- Wybaczam Ci to Alex, – po czym lwica polizała lekko lwa po pysku – po za tym lubię jak się rumienisz – dodała z uśmiechem, a lew oczywiście się zarumienił.
-  Szajka -
Było sporo po północy jak Alex wrócił do Szajki. Nie było go z dobre 10 godzin! Po za tym, Liosa nic nie wiedziała o miejscu, w którym przebywa. No fakt, że jest już nastolatkiem można powiedzieć, ale nie zwalnia go to z konsekwencji swoich decyzji! Chodząc w tą i we w tą przy drzewie, będącym ich miejscem spotkań, piaskowa lwica dojrzała swego brata, idącego z szerokim uśmiechem. 
- Wrrrr!!! Gdzie byłeś tyle godzin???? – zawarczała na niego.
- Liosa! Dobrze, że jesteś siostrzyczko – przywitał się lew, nie zważając na jej gniew.
- Nie udawaj niewiniątka. Nie wiem czy byłeś na kolejnej schadzce czy gdzie indziej, żeś taki zadowolony z siebie, ale nie ujdzie ci na sucho takie zachowanie. Jestem odpowiedzialna za Ciebie młody lwie! Za to, żeś zapomniał mnie poinformować gdzie się wybierasz, jutro podczas polowania zamiast CIEBIE główną rolę zagra ZAFIRI. Niech to będzie nauczka dla Ciebie – przekazała wiadomość Liosa.
- Wiesz, co? Mam to gdzieś! Może nawet Zafiri zostać Twoim nowym bratem – dowalił lew.
- Co TY gadasz?! – spytała piaskowa.
- Dokładnie to, co powiedziałem wcześniej. Dopóki Maili nie odeszła, nie zauważałem tego. Ale dość tego wszystkiego. Tak jestem sławny i popularny, ale to nie w życiu jest najważniejsze. Zdałem sobie sprawę, że najważniejsza dla mnie jesteś TY i Maili. Teraz jesteśmy „ na topie”, ale ile jeszcze lat? Nie chcę, aby to było moje jedyne powołanie. Więc rób jak chcesz, ale ja mam już dość. Nie chcę bawić się w coś takiego – powiedział Alex.
- Ja… jestem w szoku – zeszła z tonu Liosa, brat zaskoczył ją, to, co powiedział było niezwykle mądrą decyzją. Lwica zaczynała rozumieć także siostrę, która ciągle tylko tego chciała. 
- Siostro proszę. Przemyśl to, co Ci powiedziałem. 
- Dobrze, porozmawiamy o tym rano. Czas już spać naprawdę. 
* * * 
Do poranka brakowało kilku godzin. Kiedy wszyscy już wstali Liosa powiedziała coś zaskakującego, w sumie nawet miała do przekazania dwie nowiny. Bała się reakcji pozostałych na tą drugą wiadomość. Ale wiedziała także, że tak właśnie trzeba postąpić. 
- Moi Drodzy, mam Wam do przekazania dwie nowiny. Myślę, że obie są zaskakujące. Po pierwsze jestem w ciąży ! 
- To świetnie ! Będę wujkiem !!! – ucieszył się Alex i przytulił siostrę.
- Tak zaskoczyłaś mnie, ale równocześnie bardzo ucieszyłaś skarbie – Airril polizał swoją partnerkę. 
- No tak. Gratulacje czy coś… – mruknął Zafiri, wiecie ten, co nie lubi dzieci. 
- Dziękuję Wam, ale druga wiadomość nie jest już tak miła. Otóż, tęsknię za moją siostrą Maili i tak jak wczoraj zauważył Alex przy naszej rozmowie, osiągnęliśmy już tak wielką popularność, że nie potrzeba nam ciągle przy tym obstawiać, przecież inne cele są równie ważne. 
- Och Liosa! To naprawdę cudownie, że zależy Ci tak samo jak mi na naszej siostrze – podsumował Alex.
- Wszyscy się cieszą. A ja nie. I nie będę tego ukrywał, nigdzie się nie wybieram a skoro Wam tak śpieszno to jazda mi stąd! – krzyknął Zafiri.
- Ogarnij się kolego. Nie słyszałeś, że Liosa jest w ciąży, nie wolno na nią krzyczeć zresztą w ogóle nie wolno wrzeszczeć na lwice – warknął Airril.
- Jeszcze jedno słowo a oberwiesz, wrroaaarr – dodał burgundowy lew. 
- Nie mówiłam, że zmuszam do tej wycieczki. Kto nie chce iść droga wolna. A dla chętnych, wyprawa jutro o świcie – powiedziała lwica.
- Cudnie. Gońcie się wszyscy. Idiotka – powiedział srebrny lew i odwrócił się tyłem.
- Osz Ty! – zawołał tylko Alex i skoczył na srebrnego lwa zadając cios mu łapą. 
Zafiri nie był mu dłużny, swoimi pazurami zadał mu konkretną ranę na policzku.  Z racji, że srebrny lew był starszy i większy, także miał mocniejsze ciosy. Z tego wywiązała się zaciekła walka, Liosa nie mogła ich powstrzymać, za to po próbie Airriliego, także on został wciągnięty w bójkę. Liczne ostre słowa dokładały sił w walce, miedziany lew gryzł właśnie przeciwnika w ucho, drapiąc go w szyję, w momencie, gdy burgundowy uderzał Zafiriego w brzuch. Srebrny lew poddał się i z podkulonym ogonem uciekał w głąb lądu. A Alex z pokiereszowanym pyskiem i ranami na grzbiecie przybił piątkę z Airril. Liosa uśmiechnęła się w podzięce za ratunek i przytuliła oba lwy. Jutro mieli zacząć wyprawę poszukiwawczą, no i może dowie się, kim jest przyjaciółka jej brata. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga