- Późna noc, przed grotą Kim –
Alex bardzo śpieszył się, do Kenzi. Chciał pożegnać się, przed wymarszem i nie wiedział ile czasu mu on zajmie, ale z drugiej strony radował się niesamowicie ze zmiany nastawienia Liosy. Jednak przed grotą gdzie zazwyczaj przebywała fioletowa lwica zastał pustkę. Miejsce wydawało się opuszczone a przecież minęło zaledwie parę godzin. Burgundowy lew przejrzał każdy zakamarek. Nie było śladu ani po zielonej ani po fioletowej lwicy. To było dziwne. Co się z nimi stało? Czy będzie musiał odejść bez pożegnania? To strasznie zasmuciło lwa, nie dość, że żywił jakąś nikłą nadzieję, iż lwica zgodzi się dołączyć do zespołu, to jeszcze teraz wcale jej nie zobaczy. Czas mijał, a nie chciał rozczarować siostry. Zrezygnowany lew postanowił wracać do swoich.
Przypatrywała mu się lamparcia szamanka. W cieniu, zza skał nie było jej w ogóle widać, było cicho niczym lekki powiew wiatru. Ukryła obie lwice pod kołderką niewidzialnej powłoki dźwiękoszczelnej. Na nic zdawały się, więc nawoływania tego bezczelnego lwa. Skoro już i tak wie, że tutaj panuje teren magiczny, powinien domyślić się czegoś więcej. Ale widać, nie był aż tak rozgarnięty, za jakiego miała go Kim. Proszę bardzo, jego stado odchodzi, już lada dzień i ona wyruszy na wyprawę. Ale jej wyprawa na pewno skończy się bezwzględnym zwycięstwem. Ha ha ha…
- Tymczasem podczas podróży Joe’go i Maili –
Dwoje lwów zdążyło naprawdę się już zżyć. Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, rzecze stare porzekadło. Sama prawda. Joe uratował lwicę od niechybnej śmierci a teraz pomaga jej odnaleźć ojca, natomiast ona wyleczyła Jego złamane serce i również przysięgła wyjaśnić dawne spory.
Tak naprawdę gdyby tylko udało im się odszukać tego lwa, który skakał w wąwóz. Tak, on na pewno coś wiedział! Ale minęło tyle miesięcy, jeśli przeżył upadek może być wszędzie. Wspólnie polując nawet i na liski pustynne, lwy zdołały przeżyć w porze suchej, jeszcze w takim pustynnym biomie. Prawdę mówiąc szukały na ślepo, aż natrafiły na niecodzienną scenę. Wchodząc do zaułku skalnego Maili zauważyła dwa cienie należące do sporej wielkości lwów. Aż się cała zjeżyła, bo zapowiadało to poważne kłopoty. Także i to nie umknęło uwadze Joe’go, który nie czekając na atak ze strony obcych, pierwszy pobiegł w ich stronę i zatkało go. Lwica podbiegła do lwa i otworzyła szerzej oczy ze zdumienia. Przed nimi wisiały w grubo splecionych lianach pułapki, zaś w nich znajdowały się dwa lwy. Każdy miał mnóstwo ran i można dorzucić powygryzaną sierść w kilku miejscach od grzywy aż po ogon. Czyżby się przeliczyli? Joe wraz Maili pomogli opuścić oba samce na ziemię i czekali na wyjaśnienia.
- Joe! Jak dobrze, Cię widzieć stary! Nie masz pojęcia jak długo już tu wisimy – krzyknął uradowany Chaka.
- No mi też miło, ale jak wyście się w to wpakowali?? No i kim jest Twój znajomy? – odpowiedział mu Joe.
- To długa opowieść chłopcze. Może zacznę od tego, że jestem Ojcem Chaki. Nazywam się Kovu, były król Lwiej Ziemi – powiedział powoli Kovu i dodał – dziękujemy Ci raz jeszcze za ratunek, to takie naiwne, że wpadliśmy w takie głupie sidła…
- Joe, a kimże jest ta urocza dama? – zapytał syn Kovu.
- No tak! Ale idiota ze mnie – Joe pacnął się łapą w czoło i dodał – to jest Maili, a to Chaka, o którym Ci wspominałem ostatnio…
- O! Ten wielki Chaka? Stoję zatem przed byłym i obecnym królem, to zaszczyt – lwica pokłoniła się – jak możemy Wam jeszcze pomóc?
- Ech.. auuć.. nie taki znów wielki, raczej obolały przez własną głupotę. Może usiądźmy, opowiem Wam skąd się tu wzięliśmy – zaczął Chaka, i z bólem usiadł na swoich czterech literach, no i opowiedział w skrócie, że teraz władzę przekazał Mheetu, synowi Tandi, dlatego on wraz ze swoją żoną Tombi i ojcem mogli wyruszyć na poszukiwanie Daraka, który przyczynił się do śmierci żony Chappa – Tammy.
- Tammy nie żyje?! To straszne! Biedny Chapp ! – Joe był wstrząśnięty tą wiadomością, Tammy była cudowną lwicą, jej serce było czyste jak łza, lew nie mógł uwierzyć, że mogło już jej nie być z nimi.
Maili podeszła do brązowo grzywego lwa i przytuliła go, lew uronił kilka łez, wdzięczny przyjaciółce za to, że mogła teraz tu być z nim. Kovu miał poważną minę, rozumiał sytuację, mimo, że on tak mało poznał Tammy, wiedział, ile dla swoich przyjaciół znaczyła. Po chwili podjął przerwaną przez syna opowieść.
- Niestety Darak czekał na nas, wiedział, że po tym jak nie udało mi się go samodzielnie złamać i wymierzyć mu sprawiedliwość wrócę z pomocą. Zastawił pułapki, w które przez nieostrożność wpadliśmy. Na szczęście, żona Chaki po drodze zwichnęła łapę na wystającym korzeniu i udało nam się ją namówić na pozostanie w pustej pieczarze. Tak wisiałaby teraz tu z nami – wzdychnął ciemno-brązowy lew.
- Wasze rany nie są bardzo głębokie, więc tak jakby do wesela się wyliżecie – próbowała zażartować Maili – ale lepiej Chaka sprawdź co u Twojej żony, zawsze lepiej być pewnym, iż nic złego się jej nie stało niż ten mały wypadek po drodze.
- Masz słuszność Maili, ale musimy też ścigać dalej Daraka, tak szybko nie wrócimy, więc na LZ.
- Joe.. Joe.. lepiej Ci trochę? – zapytała zmartwiona lwica.
- Dzięki Tobie, jesteś wspaniałą przyjaciółką. Chaka ja też muszę Ci o czymś powiedzieć, w zasadzie dotyczy to także Ciebie, Królu Kovu.
- Bez przesady. Mów mi Kovu, przyjaciele mojego syna mogą mi mówić na „Ty” – zaśmiał się z trudem lew, po czym zakaszlał.
- Bo widzicie, to trochę skomplikowane, ale chcę, żebyście do wiedzieli obaj. Chaka, między innymi z tego powodu jestem tutaj a nie z Chappem. Chodzi oto, że… – Joe opowiedział historię jaką znał od pawiana, o Krzywince, o Rości itp. ( PATRZCIE ROZDZIAŁ 16 ).
Gdy skończył, oba lwy były w szoku. Chaka cieszył się w duchu, że jego żona nie usłyszała o jego romansie z wychodzi na to, że z siostrą, Krzywinką. Zaś Kovu miał nieobecny wyraz pyska, pewnie próbował przypomnieć sobie tą lwicę, Nancy. Tak czy siak, zarówno Kovu jak i Chaka, byli wdzięczni za prawdę, jaką opowiedział im Joe. Chaka chciał nawet, aby i Krzywinka ją poznała, zatem przyszłościowy powrót na Lwią Skałę wiązał się z kolejnym wyzwaniem. Nie zależnie od kogo ta prawda miałaby być przekazana.
* * *
Po licznie odkrytych tajemnicach, Joe i Maili musieli ruszyć dalej, choć aż krew zalewała Joe’go, żeby ruszyć na polowanie za Darakiem. Nie chciał jednak martwić tym Maili, a także narażać jej na niebezpieczeństwo z jego strony. Po za tym Kovu i Chaka musieli jeszcze zadbać o Tombi, więc nie chciał być dodatkowym obciążeniem. Czwórka lwów rozeszła się w swoje strony, ale każde z nich pragnęło słusznej kary dla złego i przebiegłego Daraka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz