- Marco, widzę, że już się dowiedziałeś o naszych gościach – powiedziała Freya na widok szybkiego lwa – usiądź i spokojnie poczekaj na swoją kolej.
- Oj tam, oj tam – żachnął się lew, po czym ukłonił dżentelmeńsko do Kenzi – Jestem Marco, miło poznać – powiedziawszy to młody lew, zupełnie zignorował stojącego obok lwicy lwa Alexa.
- Mam nadzieję, że Ty nie będziesz taki bezczelny jak tamta para lwów, która mnie przywitała na „dzień dobry” – odparła fioletowa.
- A! Pewnie masz na myśli Mizuki i Kiburi’ego, nie nie, ja jestem zdecydowanie inny – rzekł Marco.
- To się jeszcze okaże zapewne… Hm ja jestem Kenzi, jeśli jeszcze nie wiesz tego, bo mam wrażenie, że całe stado mnie już zna, mimo, iż jestem tu pierwszy raz w życiu. A to mój przyjaciel Alex – lwica pokazała na rubinowego lwa – przybyliśmy tutaj z naszego rodzinnego stada Korongo aby pomóc mojej siostrze Livaah. Vincent powiedział, że Goya ma nam pomóc i tylko ona jest naszą nadzieją – przy ostatnich słowach fioletowa wyraźnie posmutniała.
- W dodatku Vincent gdzieś zniknął i nie zaprowadził nas do tej pory do Goyi – dodał Alex.
- Freyo, dlaczego nie mogę pójść do niej, do tej lwicy? – drążyła Kenzi.
- Moja Droga, ze spokojem, nawet Marco może Cię zaprowadzić, ale wcześniej musisz poznać historię naszego stada, bo to również pomoże Ci w rozmowie z Goyą, będziesz więcej rozumiała z tego co ONA Tobie powie – odpowiedziała starsza lwica.
* * *
I tak Freya rozpoczęła swoją opowieść. Historia stada Nayota rozpoczęła się kilkadziesiąt lat temu, w czasach gdy istniały różne magiczne stada lwów. Jednak nie było dotąd tak dużego, zgranego i w pełni magicznego stada jakim jest owe stado. Ponadto, ich stado powstało w pewnym celu. Już wtedy Goya, jako ich wyrocznia przewidziała, że dwie siostry staną naprzeciw siebie w walce przeciwko złej lamparcicy Kim i cały sens istnienia stada, polegałby na tym, że ich matka (czyli Jesiri), zostanie wyuczona możliwych strategii obronnych, które przekaże swoim dzieciom. Niestety przepowiedni nie można przewidzieć w 100 % jak się zakończą. Tak i w tym przypadku nie wszystko potoczyło się tak jak powinno.
Pierwszymi założycielami stada było siedmioro lwów. W skład tej można rzec, niezwykłej siódemki wchodzili: Freya i Hordi, którzy stali się parą królewską, jako, że mieli już tzw. „błękitną krew” a pozostali członkowie byli ich przyjaciółmi. Wśród nich byli rodzice Esther (najlepszej przyjaciółki Jesiri): Koris i Asteri, lwica Kasai, która związała się z lwem Vutorem oraz wspomniana wcześniej lwica Goya. Choć wydaje się, że czas postania stada Nayota był dawno temu, wszyscy przyjaciele nie postarzeli się za nadto, wynika to z daru jaki ma Freya. Lwica posiada niezwykle rozwinięty dar samo uleczania, dzięki któremu może tworzyć eliksiry wspomagające odmładzanie. Dlatego nie wygląda jak zupełnie stara lwica. Jednak nie może żyć też wiecznie. Jak powiedziała Freya: „ Każdy ma swój czas, a ona jedynie pomaga im załatwić sprawy, na które trzeba czasami trochę poczekać”.
* * *
- Czyli mieszkają tu same magiczne lwy, a Esther to przyjaciółka mojej mamy i dlatego poszła z nią do stada Korogo, tak? No ale dlaczego mama w ogóle stąd odeszła, skoro miała tu być szkolona dla naszej ochrony? – dociekała Kenzi.
- Widzisz Kenzi, moja mała księżniczka Jesiri była zaręczona z pewnym lwem, jednak podczas jednego z polowań na sawannie poznała innego lwa. Zakochali się, tamten lew wygrał jakieś zawody i został przywódcą tamtego stada, zaproponował jej, że może być jego żoną i wspólnie rządzić stadem. Jesiri obawiała się reakcji ojca, faktycznie jak już zauważyłaś, Twój dziadek ma pewną wadę, Jego dar jest także na swój sposób jego przekleństwem. Potrafi wyczuwać magię wokół siebie. Twój przyjaciel Alex nie jest magicznym lwem, a to spowodowało ten napad tam w grocie… – wyjaśniła z żalem babcia fioletowej…
- Więc tak samo zareagował na widok mojego ojca, Masikio? – zapytała młoda lwica.
- Tak. Pamiętam Jego wściekłość a co gorsza, Jesiri podjęła decyzję o zerwaniu zaręczyn z tamtym lwem i odejściu ze stada. Była naszą małą księżniczką. Miała wszystko, ochronę, treningi i wiedziała o przepowiedni. Hordi wściekł się, że na własne życzenie, naraża Was, przyszłe dziedziczki tronu na niebezpieczeństwo. Jako król i ojciec brał różne możliwości pod uwagę. A teraz gdy nasza córka umarła, zięć również a ta paskudna lamparcica nadal żyje, jest z nim jeszcze gorzej.
- Czy to może być jakoś powiązane? Stan Liv i waszego dziadka, Kenzi? – zapytał fioletową Alex.
- Nie mam pojęcia, mam nadzieję, że Goya nam naprawdę pomoże – z nadzieją odpowiedziała mu Kenzi – czy jeszcze masz nam coś do powiedzenia Freyo?
- Myślę, że mogłabyś poznać trochę stado, Marco mógłby Cię oprowadzić, prawda?
- No w zasadzie, to chciałem zaproponować małe polowanie Kenzi. Masz ochotę? – zapytał Marco.
- W zasadzie to nawet bardzo chętnie, Alex idziesz z nami? – spytała Kenzi.
Jednak Alex nie był zdecydowany, z pewnych sobie znanych przyczyn został i bardzo chciał porozmawiać z Freyą. Lwica nie była tym zaskoczona i zgodziła się odpowiedzieć mu na kilka pytań. W tym czasie Kenzi i Marco udali się na wspólne polowanie. Marco podpuszczał fioletową, że go nie nigdy nie prześcignie, ale i lwica miała w zanadrzu swoje magiczne umiejętności, których on jeszcze nie znał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz